Starość kojarzona jest ze stagnacją i czekaniem na nieuniknione. Bywa też, że z samotnością, ciszą i chorobą. Jak gdyby na przekór temu stereotypowi bohaterki filmu „Optymistki” wybrały inną drogę. Oto z zapałem trenują piłkę siatkową i przygotowują się do rozgrywki z wyraźnie młodszymi przeciwnikami.
Tego wieczoru na widowni nie dostrzegłam starszych ludzi. Większość miejsc w sali kinowej zajęła młodzież i dorośli, którym do sześćdziesiątki pozostało jeszcze dużo czasu. W trakcie 80-minutowej projekcji słyszałam śmiechy, ale też i westchnienia, bo film, który zgromadził liczną publiczność, jednocześnie wprawia w dobry humor i zmusza do refleksji.
Norweski dokument pt. „Optymistki” w reżyserii Gunhildy Magnor to piękna historia o piętnastu seniorkach, które tworzą amatorską drużynę siatkarską. Panie w wieku od 66 do 98 lat (sic!) raz w tygodniu spotykają się w sali gimnastycznej na treningach z prawdziwego zdarzenia. Od czasu do czasu uzupełniają je o przyjacielskie nasiadówki. Łączy je pasja, ich gra często odbiega od ustalonych reguł, a zdarza się też, że same wymyślają nowe zasady.
Wszystko się jednak zmienia, gdy seniorki postanawiają zmierzyć się z prawdziwym przeciwnikiem i rozegrać mecz towarzyski. Wyszukują konkurenta w Szwecji – ich rywalem będzie męska drużyna 60+. W tym przypadku różnica wieku ma wyjątkowo duże znaczenie. Zespół rozpoczyna wielkie przygotowania, począwszy od wzmożonych treningów pod okiem profesjonalnego trenera, poprzez poszukiwanie sponsorów, skończywszy na wyszywaniu symbolicznych kwiatów na koszulki. W końcu pełne werwy wyruszają do Szwecji. Przy sędziowskim stole ustalają reguły i zaczynają mecz. Jednak nie o wynik rozgrywki tu chodzi. W opowieści Magnor najważniejszy jest człowiek, a właściwie czas, który nieubłaganie upływa, z każdą sekundą przybliżając nas do śmierci.
Za mocą tego obrazu przemawia jego dokumentalny charakter. Nie wzbraniam się przed użyciem słowa „moc”, ponieważ „Optymistki” dosłownie wgryzają się w pamięć i na długo w niej pozostają. Ten film stanowi rzeczywiste świadectwo potęgi woli starszych kobiet, które mają oryginalne jak na swój wiek hobby. Łączy je również silna przyjacielska więź – gdy jedna z seniorek ulega kontuzji, pozostałe motywują ją, by uczestniczyła w treningach jako kibic. Co więcej, swoboda, z jaką kobiety występują przed kamerą, sprawia, że momentami widz ulega złudzeniu, iż śledzi fikcyjny obraz. Film Magnor emanuje spokojną, ale dużą radością, każda scena ma tu swoje znaczenie i żadna nie trwa zbyt długo. Ta opowieść, skądinąd bardzo pozytywna, trzyma widza w napięciu, by finalnie doprowadzić go do wzruszenia i głębokich przemyśleń.
Najstarsza siatkarka, 98-letnia Goro Wergeland, stanowi żywy dowód, że właściwie niczym nie jesteśmy ograniczeni. Nawet z ułomnościami i chorobami (bohaterka cierpi na raka) można przekraczać swoje bariery. Znamienne jest długie ujęcie skierowane na Goro, gdy podczas meczu ze Szwedami zdobywa asa serwisowego. Na jej surowej, skandynawskiej twarzy promienieje szczery, spontaniczny uśmiech. W oczach odbijają się szczęście i radość. Wciąż żyje w niej dziecko, które bez strachu konfrontuje się ze schyłkiem. Goro jest ciepłym duchem, który pozwala uwierzyć, że starość może być po prostu dobra. Nawet jeśli jest niedoskonała, obarczona dolegliwościami i bolesna, gdy trudno wstać zmęczonemu ciału z łóżka. Mimo że lękliwa, gdy trudno do łóżka się położyć, bo nie ma żadnej pewności, czy nadchodzący sen nie będzie już tym ostatnim – wiecznym. Starość może być jednak radosna, gdy ma się wokół życzliwych ludzi, a rzeczywistość wciąż przekonuje, że każdy człowiek jest potrzebny. Potrzebny w łańcuchu więzi i życzliwości.
Bo optymistki są właśnie życzliwe. Odważne i pewne siebie. Nie boją się jutra. Pamiętają o tych, które z drużyny odeszły, pokonane przez choroby. Patrzą na pozostałe z dobrymi emocjami. Stanowią wspólnotę, o której marzy niejedna ekstraklasa. Tworzą ekskluzywną ligę, która bez przymrużenia oka, ale z odwagą i świadomością życia podąża do być może ostatniej rozgrywki. Tej najważniejszej i nieuniknionej. Przerażającej, gdy patrzy się na siebie i świat bez dystansu. Optymistki ten dystans mają, skupiając się na teraźniejszości i ciesząc z darowanych od losu dni.
© Povoli.pl. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone.